wtorek, 15 września 2015

Portugalia, part.1

Minął ponad miesiąc od naszego wyjazdu do Portugalii. Spędziliśmy tam cudowne dwa tygodnie zwiedzając stolicę tego pięknego kraju- Lizbonę, a później południowe wybrzeże- Algarve. To były, jak do tej pory, zdecydowanie najlepsze wakacje mojego życia. Portugalia jest wspaniałym krajem, pełnym gościnnych, przyjaznych i szczerych ludzi pozytywnie nastawionych do turystów- obcokrajowców. Oprócz tego to najpiękniejsze miejsce w jakim byłam- tutaj mowa o Algarve. My zakwaterowaliśmy się w miasteczku Lagos, ale tak naprawdę gdziekolwiek by się tam na południu nie pojechało, to wszędzie jest cudownie. 

Ale po kolei. Najpierw spędziliśmy kilka dni w Lizbonie, ciesząc się urokami tego miasta. Lizbona jest bardzo czystym miastem. Mimo zróżnicowanego środowiska wielu ras, narodowości, jest utrzymana w niezwykłym porządku, a mieszkańcy żyją ze sobą w zgodzie. Mieszkaliśmy w centrum miasta, zaraz obok początkowej trasy słynnego tramwaju nr 28, który przejeżdża obok najsłynniejszych miejsc w Lizbonie. Po przylocie do Lizbony pojechaliśmy autobusem z lotniska do centrum miasta. Gdy wysiedliśmy nie mieliśmy pojęcia, w którą stronę iść, żeby dotrzeć na miejsce (była 1 w nocy!) do naszego hotelu. Pewien Portugalczyk bezinteresownie, a nawet z wielką chęcią nam pomógł i odprowadził prawie pod same drzwi hotelu. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej spotkała się z takim przyjaznym nastawieniem do zupełnie obcych ludzi, mówiących w innym języku, i to w środku nocy. ;) 

Lizbona jest świetnie skomunikowanym miastem. Są tam cztery linie metra, każda z nich jest ze sobą połączona, więc bez najmniejszego problemu dojedziemy w każde miejsce. Wiele najważniejszych miejsc i zabytków Lizbony jest w bliskiej odległości od siebie, więc można obejść je spacerkiem, tak jak my to robiliśmy. Samo miasto jest wprost przepiękne. Uliczki i chodniki z ozdobnej kostki brukowej, malownicze białe kamienice pokryte czerwoną i brązową dachówką, bardzo wąskie uliczki, w których ledwo mieści się jeden samochód,a jadąc tramwajem możemy dotknąć ręką mijanego budynku lub włożyć rękę w okno! Restauracje i kawiarnie na każdym rogu, a nawet na ulicach! Kolorowe łańcuchy wiszące w poprzek ulicy  i zwisające z balkonów, uliczni grajkowie muzyki fado, tańce na żywo- wszystko to sprawia, że do Lizbony na pewno chce się wrócić. Zwiedziliśmy najważniejsze miejsca tego miasta, przejechaliśmy się słynnym tramwajem nr 28, do którego wejścia czekaliśmy ponad godzinę, a kolejka była co najmniej kilometrowa, jedliśmy najsłynniejsze ciastka w Lizbonie i byliśmy w największym oceanarium w Europie.
Poniżej trochę wybranych zdjęć z pierwszych kilku dni wakacji, a w kolejnym poście dalsza część o Algarve. :)



















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz